Autor |
Wiadomość |
Aleksis |
Wysłany: Sob 22:04, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
Dur, streszczaj się, bo nawet ja się naciekawiłam. Zabiją ich ci kapłani, czy nie? |
|
|
Pohenix |
Wysłany: Sob 11:54, 24 Cze 2006 Temat postu: |
|
hmmm cos cicho sie tu zrobilo... |
|
|
Celien |
Wysłany: Wto 9:42, 06 Cze 2006 Temat postu: |
|
Ładnie rymujesz Poh ^^" |
|
|
Pohenix |
Wysłany: Pon 15:36, 05 Cze 2006 Temat postu: |
|
ah ta wena, raz ona jest a raz jej nie ma ^^ |
|
|
Duratar |
Wysłany: Nie 22:02, 04 Cze 2006 Temat postu: |
|
następna część produkuje się z prędkością martwego ślimaka :/ po prostu albo nie mam czasu, albo jestem zmęczony i mi się nie chce... |
|
|
Ellsara |
Wysłany: Nie 21:25, 04 Cze 2006 Temat postu: |
|
Super opowiadanko, ale mam małą prośbę:napisz kolejną część i szybko ja opublikuj!! |
|
|
Pohenix |
Wysłany: Pią 14:22, 26 Maj 2006 Temat postu: |
|
nooo
git ze tak powiem ^^ |
|
|
Duratar |
Wysłany: Pon 17:12, 15 Maj 2006 Temat postu: |
|
UWAGA od razu ostrzegam, że nie umiem opisywać walk, więc wyszło jak widać... a do Samanti - masz już rolę w następnym opo ^^ nawet z Moon o tym rozmawiałem, więc będziesz na 100% po prostu nie chciałem cię tutaj pchać na siłę... ale masz już angaż
- Wiecie... wydaje mi się, że to jednak nie jest zbyt dobry pomysł... - mroczny mag (obecnie przebrany za kapłana) już nie był tak pewny genialności swojego planu, gdy znajdowali się w wąskim wąwozie o rzut beretem od Anntilium.
- Taa? To my za tobą cały dzień się wleczemy, a ty teraz chcesz zrezygnować? - Moon popatrzyła na maga ironicznie.
- Zrezygnować? Skądże znowu! Po prostu ty przebierzesz się za kapłankę i tam pójdziesz - powiedział uradowany Dur.
- Co?! Chyba coś ci się w tym mrocznym łbie poprzestawiało! Nie pomogę ci przyzwać armii biesów!
- Więc czemu tu ze mną przyszłaś?
Duratar nie zdążył usłyszeć odpowiedzi, gdyż zza rogu wypadło pięciu uzbrojonych jeźdźców w lśniących zbrojach. Jadący z przodu miał napięty łuk refleksyjny. Otoczona srebrzystą poświatą strzała poleciała w kierunku zaskoczonego maga i wbiła się w jego brzuch. Zanim stracił przytomność zdołał tylko zobaczyć przerażoną Moon...
Gdy mag upadł na ziemię, rozpętała się walka. Pohenix i Moon rzucili się w kierunku paladynów. Fechmistrzyni wyciągnęła w biegu swoje dwa sejmitary, lekko podskoczyła i jednym cięciem odrąbała ramię jeźdzcowi, który trzymał łuk. W tym czasie Pohenix roztrzaskał łeb kolejnemu paladynowi, łamiąc przy tym swój kij. Dwaj jeźdźcy zaszarżowali na bezbronnego (w ich mniemaniu) drowa, a ostatni wyciągną i załadował kuszę. Poh zabrał unieszkodliwionemu rycerzowi jego miecz i z potworną siłą cisnął nim w kierunku konnych, przebijając jednego z nich na wylot, przed szarżą drugiego uskoczył w ostatniej chwili. W tym czasie Moon zaczęła biec w kierunku kusznika i w trakcie biegu odbiła płazem ostrza lecący w jej kierunku bełt. Paladyn szarżujący na drowa zawrócił, zszedł z konia i krzyknął:
- Stań do walki, pomiocie!
Drow nic nie odpowiedział, tylko wyciągnął zza pasa sztylet i ruszył w kierunku opancerzonego wojownika. Moon zaatakowała "swojego" paladyna, lecz ten sparował jej ciosy mieczem. Półelfka nie namyślała się długo i wbiła jeden sejmitar w trzewia jego wierzchowca, który przewrócił się i przegniótł jeźdźca. Teraz przyglądała się z pozoru nie równej walce uzbrojonego w wielki miecz rycerza z Pohenixem. Drow wykazywał się olbrzymim refleksem i unikał ciosów człowieka, ale nie miał zbyt wielkich szans, by go zranić. Wobec tego Moon włączyła się w wir walki. Zdezorientowany paladyn powiedział tylko:
- Jak to, dwóch na jednego? To niehonoro... - w tym momencie zakrztusił się własną krwią, gdyż drowowi udało się wbić małe ostrze w jego krtań. Fechmistrzyni pobiegła do nieprzytomnego Dura. Strzała utkwiła w mu brzuchu, niegdyś białe, kapłańskie szaty były teraz przesiąknięte krwią.
- Musimy znaleźć kapłana, inaczej umrze - powiedział drow, przyprowadzając dwa konie.
- A najbliższa świątynia... to przecież... Świątynia Świętego Cuthberta! Ta, którą napadliście! - Poh skinął głową.
- Musimy ruszać.
Po chwili drow i półelfka (trzymająca przed sobą nieprzytomnego maga) mknęli na koniach z powrotem do (złupionej z ubrań) świątyni.[/b] |
|
|
Duratar |
Wysłany: Pią 12:36, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
ale skąd miałem to wiedzieć, skoro byłaś dostępna, co yntelygencie? |
|
|
Samanti |
Wysłany: Pią 12:31, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
mnie nie było głąbie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! |
|
|
Duratar |
Wysłany: Wto 20:11, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
To była kara. Nie chciałaś ze mną gadać na gg |
|
|
Samanti |
Wysłany: Wto 19:03, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
DZIĘKI DUR... wiedziałam że można na ciebie liczyć... |
|
|
Duratar |
Wysłany: Wto 18:40, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
Był ranek. Dur właśnie topił swoje problemy w wódce. Jego problemem było utworzenie sieci portali do Dziewięciu Piekieł i sporwadzenie stamtąd armii diabłów. No, przynajmniej dużego oddziału. Są dwa sposoby, by zbudować taką sieć: przewertować kilkaset starożytnych manuskryptów, które są w posiadaniu potężnych liczy (którzy nie mają zwyczaju wypożyczania swoich ksiąg) i oddaniu znacznej części swojej mocy magicznej (albo, co gorsza, libido), a drugim sposobem jest odnalezienie jakiegoś starożytnego artefaktu. Dur wiedział, że takim artefaktem jest Miedziana Brama. Wiedział też, gdzie ona się znajduje, ale za cholerę nie wiedział, jak znaleźć bandę idiotów, którzy zgodzą się wyruszyć do miasta drowów i ją ukraść... Więc siedział w karczmie i chlał. Nagle do jego zamroczonego alkoholem umysłu zakradła się szalona i jednocześnie genialna myśl... Tak, to musi się udać! Mag wstał, rzucił na siebie zaklęcie Natychmiastowe Wytrzeźwienie (jego własny pomysł) i rzekł do siedzącej obok drużyny:
- Idziemy do Anntilium!
- Wiesz, to zaklęcie chyba źle działa - powiedziała Moon.
- Przecież testował je na Kilku, na pewno działa - wtrącił się Poh.
- Moon, posłuchaj mnie! Wiem, że myślisz, że mnie pojebało, ale w rzeczywistości to jest arcygenialna intryga! - Dur był podniecony własną inteligencją.
- Masz rację, pojebało cię. Chcesz iść do największego, najlepiej strzeżonego zakonu paladynów? Niby po co, żeby zrobili z ciebie sieczkę? - fechmistrzyni popatrzyła na Dura jak na idiotę.
- Nie kłóć się ze mną, tylko chodź! I ty też, Pohenixie. Jeśli wyruszymy teraz, to dojdziemy tam przed zachodem - Duratar pokierował się w kierunku drzwi.
- Ehh... - Moon popatrzyła na kompletnie zalanego Kilka, który spał pod stołem, po czym spojrzała się na Poha - Idziemy?
- Mhm - powiedział drow i ruszył w ślad za Durem.
- Arrghh...
Moon dogoniła facetów na drodze. Słońce było jeszcze nisko nad horyzontem, na ziemi była rosa.
- Dur! Gadaj, co ci odbija?!
- Hmm... Pozwól, że wtajemniczę was w genialny plan, który mógł zostać wymyślony tylko przez tak wybitną jednostkę jak ja...
- Gadaj szybko!
- Uhh... Patrzcie... Paladyni to banda zapuszkowanych fanatyków niezdolnych do logicznego myślenia, prawda? Tylko łażę wszędzie z tymi swoimi mieczami, krzyczą "giń, plugawa bestio" albo "niech zatriumfuje sprawiedliwość" i tępią zło. Dam im naszą mapę podziemi i powiem o mieście drowów, wtedy oni pójdą tam, wyrżną mieszkańców, a jak już wrócą, to poszukamy sobie Miedzianej Bramy! To genialne!
Pohenix podniósł z ziemi jakąś wielką, prostą gałąź, która od biedy mogła by służyć jako laska.
- Chyba twój "genialny" plan ma kilka luk... - półelfka popatrzyła na maga z dezaprobatą - Po pierwsze, co zrobisz, żeby paladyni ci uwierzyli? W końcu jesteś mrocznym magiem, to nie jest tak łatwo ukryć. Po drugie, co zrobisz, jeśli paladynom nie uda się wymordować wszystkich drowów? Po trzecie, jeśli im się uda, to skąd wiesz, że sami nie wezmą Miedzianej Bramy?
Drow właśnie obgryzał gałąź z kory.
- To nie są żadne problemy, wszystko przemyślałem - mag uśmiechnął się chytrze - Żeby ich zmylić, przebiorę się za kapłana Świętego Cuthberta. Gdyby im się nie powiodło, na pewno zabiją większą część drowów, więc będziemy mieć mniejszy problem. A jeśli im się uda, to i tak takie zakute pały nie znajdą artefaktu, musi być dobrze ukryty.
Poh był bardzo szybki. Okorował już połowę kija.
Dur popatrzył na Moon. Jej ogniście rude włosy opadały na ramiona... Tak ślicznie wygląda... A jej oczy... Mógłbym tonąć w zieleni jej oczu... Arrgh... Dur otrząsnął się z myśli o Moon i odwrócił wzrok.
- Eee... Poh, co ty wyprawiasz? - Moon przerwała ciszę.
- Balcerowicz musi odejść! - wydarł się drow. Dur czasem myślał, że Pohenix po prostu wyłapuje myśli innych istot... Z innych światów. Pewnie sam nie wie, kim jest ten Balcerowicz. Po prostu powiedział to, co ktoś pomyślał w innym świecie, najprawdopodobniej to myśli jakiegoś potężnego i inteligentnego maga, bo kto inny mógłby przez przypadek przełamać blokady swojego umyłu i wysłać myśl poza niego?
- Jak zwykle ci odwala... No dobra, Dur, to skąd masz zamiar wytrzasnąć przebranie maga?
Kapłan ze świątyni Świętego Cuthberta, która znajduje się przy drodze do stolicy na zawsze zapamiętał ten dzień. "Najpierw ten piekielny mag wypalił w drzwi z kuli ognistej w samym środku uroczystości... W nowe, dębowe drzwi! Kosztowały fortunę! Za nim wpadł ten szalony drow... Założę się, że był opętany przez demona, tylko demon mógłby obezwładnić dwóch uzbrojonych w miecze strażników za pomocą ogryzionego kija. Później ten przeklęty mag wymierzył we mnie z kuszy i kazał mi się rozebrać... Przy wszystkich wiernych! W tym czasie drow wpadł do części świątyni przeznaczonej dla akolitek... chyba były zadowolone... Jak już się rozebrałem, to zabrał moje szaty, powiedział, że odda jak będzie wracał i wybiegł ze świątyni, a za nim ten czarny demon... Rozumiecie, jaka to kompromitacja? Teraz ludzie się na mnie tak dziwnie patrzą..." |
|
|
Duratar |
Wysłany: Wto 12:16, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
nie poganiaj artysty |
|
|
Samanti |
Wysłany: Pon 20:57, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
Dur sterszczaj się z tym opowiadaniem... |
|
|